Sunday, January 27, 2008
Juno
Cich: Fajny film zapodałaś. Jak to było? "Pokaże ci takie nowe 'American Beauty'"?
Klu: Ej no, tak to jest, jak się czyta głupie recenzje. Tak miało być. Wyszło trochę inaczej. Ale było warto - standardowo zapowiadająca się opowiastka o bardzo młodej dziewczynie, która wpada po swoim pierwszym razie okazała się wyjątkowo błyskotliwym filmem.
Cich: Ale łączniki są są: amerykańskie przedmieścia i... amerykańskie przedmieścia. Najfajniejsze w Juno to bezpretensjonalnie i, chyba bo już mamy swoje lata, prawdziwie pokazany świat nastolatków.
Klu: Wiesz, nie jestem pewna - świat amerykańskich nastolatków znam z Beverly Hills 90210, American Pie i Napoleon Dynamite - raczej kiepskie wyznaczniki. Ale film robi furorę, jest nominowany do Oskarów (chyba w czterech kategoriach) więc coś pewnie jest na rzeczy. Mnie ujęło najbardziej podejście do sprawy rodziców Juno - bez histerii, bez oskarżeń, z delikatną nutą rozczarowania. Takiego oddechu normalności przy temacie nastoletnich ciąży chyba dawno nie odczułam.
Cich: Mi chodziło o nastolatków w ogóle, nie amerykańskich. Właściwie powinienem powiedzieć "sympatycznych nastolatków". A tacy są chyba w mniejszości w każdym kraju. Dość powiedzieć, że wszyscy bohaterowie filmu to straszne dziwadła, odbiegające od normy. Juno sama wie, że jest dziwna i otwarcie to mówi.
Klu: Wiem, ale się nie zgodzę z tymi dziwadłami. Naprawdę cały czas czekałam na to, aż się ta historia przerodzi w jakąś kompletną groteskę, ale tak się nie stało. Bohaterowie nie byli po prostu dziwni, tylko myślący. W sensie zaangażowani intelektualnie w każdą wykonywaną czynność. I jak przefajnie mówili - dialogi są bardzo mocną stroną "Juno"
Cich: Dokładnie. To chyba nieprzeciętna cecha.
Klu: No to na koniec małe co nieco:
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
2 comments:
No tak, wszyscy dostali kota na punkcie "Juno". Moim zdaniem film nie pokazuje tego, jak naprawde potoczylyby sie losy Juno, a jest wyidealizowany obraz nastoletniej ciazy. Normalnie to rodzice urzadzili by jej pieklo albo wyprowadzilaby sie z domu, jak bohaterka "Quinceañery", ktora jest o niebo blizsza temu, co by bylo gdyby. Nie mowie, ze "Juno" to zly film, bo obejrzalam z przyjemnoscia. Niezle dialogi, dobre aktorstwo, przyjemna historyjka, ale mam nadzieje, ze nie az tak, aby zgarnac nagrode za najlpeszy film roku.
Pozdrawiam autorow.
też sobie tak myślałam, ale może przez to tak mi się ten film podobał - pokazuje, że do takiej sprawy można podejść normalnie, że to nie koniec świata, że nie ma po co robić dziewczynie piekła. oglądając Juno czułam naprawdę narastającą ulgę:)
Post a Comment